O mnie

Moje zdjęcie
Chcę żyć życiem uważnym, świadomym i radosnym. Nie zawsze się da, nie zawsze potrafię, nie zawsze się udaje. Ale nieustannie próbuję.

czwartek, 12 grudnia 2013

Inspiracje

Kreatywne podejście do problemów, wynalazki, nowatorskie rozwiązania… To wszystko jest wspaniałą cechą niezależnego myślenia i otwartego umysłu, co oczywiście warto praktykować. Czasami jednak szkoda czasu na wyważanie otwartych drzwi i mozolne odkrywanie czegoś, co inni już od dawna znają i stosują. Nie ma też konieczności płacenia za tę bezcenną wiedzę, bo mnóstwo wartościowych artykułów znajdziemy w Internecie całkowicie za darmo. I o tym będzie ten wpis – o blogach, które mnie szczególnie inspirują i które polecam. Oczywiście są w zakładce z obserwowanymi blogami, ale co innego zamieścić nazwę, a co innego napisać o treści. Jako że nie jestem w stanie opisać wszystkich blogów, do których zaglądam z przyjemnością, wymienię te, które są dla mnie najbardziej inspirujące. Niestety wredny blogger kasuje mi wszystkie linki, więc musiałam poprzestać na nazwach blogów.
Na początek moje najnowsze odkrycie, a w związku z tym największa fascynacja: Akademia Witalności, czyli rzecz o zdrowym odżywianiu. Nie jest to takie sobie bla bla bla, jedz marchewkę, bo marchewka jest zdrowa. Jest to bardzo rzetelnie prowadzony blog z naukowym zacięciem, ale jednocześnie z pazurem, dzięki któremu czyta się go lekko, łatwo i przyjemnie, a potem chce się od razu wyrzucić zupki w proszku i pobiec do warzywniaka (zupek w proszku akurat nigdy nie używałam, ale gdybym używała, to już po lekturze jednego wpisu w Akademii wylądowałyby w koszu). Co jeszcze wyróżnia ten blog? Wiedza wręcz tajemna. Autorka pisze o uleczalności raka, cukrzycy i miażdżycy SAMĄ DIETĄ. I pisze wiarygodnie, podając źródła i linki do badań. Już dawno nie byłam fanką tzw. medycyny konwencjonalnej, ale teraz mój szacunek i zaufanie do koncernów farmaceutycznych z poziomu zerowego spadł do poziomów minusowych.
Moje zaufanie do koncernów chemiczno-kosmetycznych również zostało nadwątlone bardzo dawno temu, ale do tej pory starałam się wybierać „mniejsze zło”, czyli czytać składy etykiet kosmetyków i kupować w miarę nieszkodliwe specyfiki. Piszę „w miarę”, bo kosmetyki ekologiczne są drogie, więc próbowałam znaleźć coś dla siebie w zwykłych drogeriach - przyznaję, że z zaskakująco dobrym efektem, choć nie idealnym. Aż do czasu gdy znalazłam takie właśnie idealne rozwiązanie, czyli Zielony Zagonek: mnóstwo przepisów na domowe kosmetyki i środki czystości. Już wcześniej szukałam takich porad, ale na innych stronach te opisy fazy wodnej, tłuszczowej, próbówki, menzurki wydawały mi się tak skomplikowane, że tylko chemik mógłby się na takie dzieła porywać. A tu proszę, można o tym wszystkim pisać prosto i tak zachęcająco, że przed zrobieniem własnego dezodorantu w sztyfcie nawet przez sekundę nie pomyślałam, że to trudne i może się nie udać. Od tamtej pory moje doświadczenie w produkcji kosmetyków wciąż rośnie, proporcjonalnie zresztą do poprawy cery, satysfakcji i zasobności portfela.
Skoro już o portfelu mowa: polecam blog Wolnym być. Nawet jeśli jesteś mistrzem oszczędzania i wydaje Ci się, że wszystko już wiesz w tej dziedzinie – uwierz mi, jeśli nie zaglądasz na blog Wolnego, to wszystkiego nie wiesz. To, co mi się szczególnie podoba, to jego konkretnie zdefiniowany cel i podkreślenie, jak ważne jest określenie celu aby zacząć oszczędzać. Bez jasno zdefiniowanego celu nie ma motywacji by oszczędzać, codzienna kawa na mieście wydaje się nic nie znaczącym wydatkiem, a na koniec miesiąca znów pojawia się standardowe pytanie „gdzie się podziała moja wypłata”.
Jako że nie samym chlebem żyje człowiek, polecam też blog o prostocie i duchowości: Droga do prostego życia. Jest dla mnie jak kompas i w pełni identyfikuję się z jego wartościami. Niezwykle mi imponuje takie życie pod prąd: uczenie dzieci w domu, ofiarowanie drugiemu człowiekowi czasu zamiast gadżetów, slow life. Życie pełne sensu po prostu.