O mnie

Moje zdjęcie
Chcę żyć życiem uważnym, świadomym i radosnym. Nie zawsze się da, nie zawsze potrafię, nie zawsze się udaje. Ale nieustannie próbuję.

środa, 2 listopada 2011

Ziarnko do ziarnka

To, co najlepsze na tym świecie, mamy za darmo: przyjaciół, szum morza, zachody słońca..  Ale  „pieniądze są szóstym zmysłem, który pozwala w pełni korzystać z pięciu pozostałych”.  Niekoniecznie trzeba być sułtanem Brunei aby móc cieszyć się życiem, jednak jest to zdecydowanie łatwiejsze gdy nie trzeba ciągle kombinować, jak przeżyć do następnej wypłaty. Są tylko dwie drogi aby mieć więcej pieniędzy: albo więcej zarabiać, albo mniej wydawać. Jak więcej zarabiać? Starać się o awans/podwyżkę, lepiej płatną pracę, lokować oszczędności w bardziej zyskownych przedsięwzięciach. I zawsze myśleć o kosztach takich decyzji: czy trzeba będzie za nie zapłacić stresem i własnym czasem? Ile można poświęcić by mieć więcej?
Te pytania dotyczą także drogi  „mniej wydawać”.  Tutaj mamy o wiele więcej rozwiązań i prawie każdy ma swoje własne sposoby. Moim prywatnym odkryciem było poznanie „efektu latte”: to drobne, codzienne wydatki, które w skali roku urastają do sporych kwot. Tak jak latte, która jednorazowo kosztuje ok. 12 zł, ale jeśli ktoś ją pije codziennie w drodze do pracy, w skali miesiąca zbiera się pokaźna  kwota. Więcej o tym zjawisku możecie przeczytać na przykład tu:
Niewiele osób zarabia tyle aby jednorazowo odłożyć jakąś większą sumę, ale niewiele też osób może powiedzieć, że oszczędnie wydaje pieniądze. Kilka miesięcy temu wydawało mi się, że do nich należę. Oszczędzam przecież na rachunkach, kupuję długookresowe bilety miejskie, używam dozowników przy nakładaniu kosmetyków i porównuję ceny artykułów w internecie. A jednak po przeanalizowaniu wydatków znalazłam kilka wycieków z domowego budżetu. Chodzi o pewne "wydatki z przyzwyczajenia”: zawsze kupowałam taki a taki artykuł, więc automatycznie kupuję go po raz kolejny, nie zastanawiając się ile razy z niego korzystałam i czy zamierzam nadal to robić.  Na przykład płyn do płukania – różnica pomiędzy stosowaniem samego proszku do prania a proszku z płynem jest tak niewielka, że postanowiłam więcej go nie kupować. Albo kwestia prezentów: za każdym razem gdy odkładam ich kupowanie na ostatnią chwilę, wychodzi dużo drożej niż gdybym to zrobiła z odpowiednim wyprzedzeniem, zastanawiając się nad tym, co komu i z jakiej okazji chcę podarować. O stresie spowodowanym zakupami na ostatni moment nawet nie wspomnę.     
O oszczędzaniu i zarabianiu mogłabym pisać w nieskończoność, choć prawdopodobnie nie będzie to nic odkrywczego. Chcę zwrócić uwagę na inny aspekt finansów osobistych: po co są nam potrzebne pieniądze. Jeżeli szczerze odpowiemy sobie na to pytanie, znajdziemy sposób na ich zgromadzenie. Cel musi być konkretny, osiągalny (w naszym mniemaniu) i rzeczywiście „nasz”. Hasło „oszczędzam na emeryturę” nie jest motywujące jeśli w głębi serca nie wierzysz, że zgromadzisz potrzebne środki, a tak w ogóle to cię nie interesuje przyszłość za 30 lat. Motywacja to wszystko. Bez niej nic nie odłożysz albo wydasz każdy zaoszczędzony grosz szybciej niż myślisz, zanim jeszcze uzbierasz wyznaczoną sobie kwotę pieniędzy. W dodatku wydasz ją na coś zupełnie innego: coś, co w danej chwili uznasz za „niezbędne”, a o czym zapomnisz dwa dni  później. Ale jeśli marzysz o czymś głęboko i szczerze, zastanowisz się nad każdym wydatkiem, który cię oddali choćby o jeden dzień od realizacji celu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz