O mnie

Moje zdjęcie
Chcę żyć życiem uważnym, świadomym i radosnym. Nie zawsze się da, nie zawsze potrafię, nie zawsze się udaje. Ale nieustannie próbuję.

piątek, 8 lutego 2013

Szczerość

Kłamiemy w samych dobrych intencjach: by nie sprawić komuś przykrości, zataić coś, co przedstawi nas w złym świetle, by chronić innych przed zranieniem. I oczywiście kłamstwo ma nam uprościć życie. Po co się stresować trudną prawdą, skoro można łatwo skłamać. Tymczasem nic tak nie upraszcza życia jak mówienie prawdy. Nie chodzi mi o to, by w czasie wojny powiedzieć wrogowi, że tak, ukrywamy partyzantów w piwnicy. Mam na myśli pozbycie się drobnych, codziennych, „niewinnych” kłamstewek, które w naszym mniemaniu są czymś dobrym, a tak naprawdę rujnują nasze życie. Tak jak kropla drąży skałę, tak one powoli wsiąkają w człowieka aż w końcu sam się gubi i nie wie, co jest prawdą, a co nie. „Kochanie, tak wspaniale wyglądasz w tym buraczkowym sweterku”. Właściciel/właścicielka buraczkowego sweterka przez słodkie pięć minut delektuje się komplementem, jest miło, buraczkowy sweterek staje się jego/jej ulubionym i specjalnie dla nas zakłada go jeszcze częściej. I co? Nas mdli na widok sweterka, a osoba go nosząca brzydnie w naszych oczach. Któregoś pięknego dnia zapominamy, co mówiliśmy wcześniej, wypalamy prawdę i mamy bardzo ciężkie popołudnie… Więc po co był ten sztuczny zachwyt? Nie można było skomplementować czegoś, co się nam naprawdę podoba, pomilczeć albo delikatnie powiedzieć „w niebieskim jest ci lepiej”? Jeszcze gorzej jest z komplementami kulinarnymi: chwalimy znienawidzone kluski, a potem dostajemy je co drugi dzień, bo ktoś chce nam sprawić przyjemność. Albo przedstawiamy siebie jako melomana, a potem dostajemy bilety na koncerty muzyki poważnej, na których znowu musimy kłamać okazując zachwyt, gdy tak naprawdę mamy  ochotę zatkać uszy. ”Kłamstwo ma krótkie nogi”. Zawsze interpretowałam to powiedzenie jako przestroga, że prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw, ale niedawno odkryłam jeszcze jedno jego znaczenie: kłamstwo daje chwilę psychicznego komfortu, ale w dłuższej perspektywie słono płacimy za tę chwilę. Obciążamy się koniecznością pamiętania, co komu powiedzieliśmy. Męczy nas wewnętrzny niepokój lub wyrzuty sumienia - mniejsze lub większe w zależności od skali przewinienia. Musimy żyć z konsekwencjami naszych kłamstw, choćby jedząc te wstrętne kluski. Stresujemy się, że prawda wyjdzie na jaw. Stresujemy się jeszcze bardziej, gdy wychodzi na jaw. Tracimy dobre relacje z okłamywanymi ludźmi. Nawet jeśli oni nie wiedzą, że ich okłamujemy, to jednak nie jesteśmy z nimi tak blisko, jak moglibyśmy mówiąc prawdę.
Inną kwestią jest sposób mówienia prawdy. Prawda nie musi być brutalna. Przez wzgląd na uczucia innych ludzi, takt jest mile widziany, szczególnie w ważniejszych kwestiach niż gotowanie klusek.

1 komentarz:

  1. budowanie relacji na kłamstwie jest ciężkie...i te obawy jednak nie raz po prostu musimy oszczedzic komuś zranienia....tym bardziej jesli ta prawda nie jest warta cierpienia kogos wartosciowego tak uwazam bo to zastosowałam....

    OdpowiedzUsuń